Najczęstsze wymówki na diecie
Komentarze: 0
Jak często miałaś zamiar zacząć od jutra? Albo od przyszłego tygodnia albo od nowego roku? Ja wiele razy. Zdarzało mi się to tak naprawdę nagminnie aż do momentu, kiedy naprawdę nie zrobiłam pierwszego kroku. I cieszę się, że jednak zrobiłam, a nie szukałam znów kolejnych wymówek. A jakie są najczęstsze wymówki na diecie?
I tak nie schudnę
Pfff… to była moja najczęstsza wymówka – naprawdę. Robiłam sobie plan i zawsze zaczynałam właśnie od jutra, no bo po co od dziś. Dzisiaj mogę zjeść jeszcze tłuste frytki, kebab albo objeść się lodami. No i jadłam. A jak przychodziło jutro i miałam zaczynać swoją dietę to pojawiała się myśl – po co mi to? Przecież ja i tak nie schudnę. Drążyła mi dziurę w mózgu po czym wieczorową porą znów byłam objedzona frytkami i kebabem po to, żeby znów zaczynać od jutra, a raczej od przyszłego tygodnia, bo przecież w poniedziałki zaczynać najłatwiej.
Nie chcę schudnąć z cycków
Sama się z tego śmieję teraz, ale ja serio tak myślałam, bo co tylko schudłam parę kilo, to zawsze leciałam z biustu właśnie. Ale nie ćwiczyłam. A teraz chciałam zrobić to inaczej – bo skoro z Trizerem dostałam zbilansowaną dietę i płytę z ćwiczeniami, warto było ją wykorzystać. Wykorzystałam. Ćwiczę od początku i chociaż kilogramy ładnie lecą w dół, to ja w biuście wcale nie tracę centymetrów a przez odpowiednio dobrane ćwiczenia nawet mi tam trochę coś urosło ;)
Nikt już nie chce być chudy
No chudy nie, chociaż na wybiegach dalej królują przesadnie szczupłe modelki. Jednak prawda jest taka, że jakby znów zaczyna panować moda na modelki o rubensowskich kształtach. Jednak otyłość wcale nie jest fajna. Nie chciałabym być otyła, wystarczy, że mam nadwagę a tak naprawdę to dążę do mojej idealnej, prawidłowej wagi i mam nadzieję, że już całkiem niedługo ją osiągnę. W każdym razie – nie chcę być chuda, ale nie chcę mieć też dodatkowych kilogramów. Także ta wymówka już nie jest mi tak bliska
Są grubsi ode mnie
A pewnie że są, mówiłam sobie tak często. Zawsze, kiedy znów przeżywałam kolejną porażkę. Ale mówiłam później też, że są ode mnie szczuplejsi. A jak sobie wydrukowałam zdjęcie jakiejś gwiazdy ekranu o idealnej figurze, to była dla mnie mega motywacja. Jest po dziś dzień tak naprawdę, ale nie zdradzę wam, na czyje zdjęcia patrzę codziennie łapiąc jeszcze większego bakcyla jeśli chodzi o odchudzanie.
Wymówki są do bani – wiem. Ale to zawsze dla nas samych jakieś wytłumaczenie. Teraz wiem już, że nie warto. Że lepiej wziąć się w garść i próbować coś zmienić w swoim życiu. Ja jestem bardzo zadowolona, że mi się udało, chociaż to dopiero początek mojej przemiany.
Dodaj komentarz