Archiwum 04 maja 2016


maj 04 2016 Najpopularniejsze wymówki na diecie
Komentarze: 0

 Wiecie… zanim przeszłam na dietę, zawsze miałam miliony wymówek, które sprawiały, że jednak rezygnowałam ze swoich planów. Byłam już konkretnie nastawiona na cel, zrobiłam nawet zakupy jedzeniowe, ale jakoś tak nigdy nie dostałam odpowiedniego kopa, żeby przejść do działania, a nie tylko gadać. Bo wiecznie znalazł się jakiś powód, który mnie sprowadzał powrotem na złą drogę. I tak w kółko. Dlatego teraz dumna jestem, że trwam już w moim postanowieniu przez jakiś czas i myślę, że nawet jakieś podsumowanie Wam niedługo zrobię, bo są już pierwsze efekty – powiedziałabym nawet, że widoczne gołym okiem. Najbardziej cieszy mnie fakt, że kurtka stała się luźniejsza, bez problemu się w niej dopinam a miałam z tym problem – przyznaję – i Zasze zastanawiałam się, czy zamek za chwilę się nie rozerwie. W każdym razie.. jakie były moje wymówki na diecie ?

wymówki


Nie mam czasu

 

Tak. To chyba była najpopularniejsza. Bo ja wiecznie – rzekomo – nie miałam czasu. Bo przecież ta dieta taka wymagająca, prawda? A tu zwierzakom trzeba dać jeść i pić, i jeszcze ogród ogarnąć. No i gdzie ja bym tam miała czas na gotowanie nie wiadomo czego. Na specjalne zakupy na tą okazję i jeszcze na wymyślanie jakiś potraw. Jasne. Przecież i tak codziennie gotuję, bo mój mężczyzna coś zjeść musi, a teraz przynajmniej wcina zdrowo. Z resztą. Sam się wziął za siebie i mi kibicuje i walczy razem ze mną, bo ma trochę brzuszka do zrzucenia. Wczoraj nawet nakryłam go, jak mi podjadał Trizer’a ;) I chyba zamówię mu jego własne opakowanie

Dieta to za drogi interes.

 

Doprawdy? Kurczę. Czy Wy wiecie, że ja teraz dużo mniej wydaję na jedzenie niż wtedy zanim przeszłam na dietę? I nie chodzi tutaj wcale o to, że jem mniej, bo ja jem naprawdę dużo. OGROMNIE dużo. Porcje są tak okazałe, że ja naprawdę czasem nie jestem w stanie wszystkiego zjeść. Po prostu dieta wcale nie jest droga. Warzywa i owoce są coraz tańsze. A ja to w ogóle z tym swoim ogródkiem będę miała niebo już niedługo. Większość składników niezbędnych w mojej diecie będę sobie z ogrodu właśnie przynosić. No idealnie. Ale jak wy nie macie swoich warzyw, to wystarczy się przejść na bazarek, ceny naprawdę lecą w dół. Jaja też nie są drogie, a i pierś z kurczaka i rybkę można kupić w okazyjnej cenie i z pewnego źródła. Także stwierdzenia typu – nie stać mnie na dietę – to tylko kolejne wymówki, i tyle.

Moja silna wolna jest zbyt słaba – ja i tak nie schudnę.

 

Oooo to zdanie to mi niezłego bałaganu nie raz w głowie narobiło. Bo ja to bym chciała zawsze mieć wszystko już, od razu. A tak się nie da. I po tygodniu nie schudnę od razu 5 kilogramów. Te początki  zawsze są najtrudniejsze a silna wola, która faktycznie słaba jest dawała o sobie znać. I później mówiłam sobie – przecież ja i tak nie schudnę. Nie ma szans. No waga ani drgnie a trzymam się zasad. To po co się męczyć. No i szłam sobie wcinać czekoladę. A później jeszcze ptysia jadłam- całkiem sporego , i omleta z bitą śmietaną. Heh.. Wiecie, że teraz nawet jak o tym piszę, wcale mi ślinka nie cieknie? ;) dumna jestem z siebie. Skończyły się wymówki. A było ich więcej.

 

Dieta to niełatwa próba, ale jeśli ma się odpowiednią mobilizację i wsparcie, to wszystko się da. I ja mam nadzieję, że już całkiem niedługo osiągnę swój cel. A jakie są Wasze ulubione wymówki na diecie?

onatubyla : :