Komentarze: 0
Dużo mi daje ten mój wirtualny pamiętnik, chociaż chyba dziennikiem go już nazwać nie mogę. Zdarzają mi się dni, w których nie piszę tutaj nic. Nie dlatego, że nie mam nic do powiedzenia, ale po prostu nic się nie dzieje a nie czuję się na siłach, by robić wam za eksperta od odchudzania – jeszcze. Bo waga ładnie spada – Trizer jest nieoceniony. Może więc tym ekspertem - za jakiś czas – zostanę. Założyłam tego bloga dla motywacji, bo tak naprawdę kiedy rozpoczynałam swoją dietę nie byłam pewna jej efektów ani tego, czy dam radę wytrwać. Czy się nie załamię jak najdzie mnie głód – a na początku często się tak zdarzało. To była ciężka próba- dla mnie, tej, która z silną wolą niewiele ma wspólnego. Bo ja zawsze bym chciała mieć wszystko od razu, a jak coś mi się nie uda, to doła łapię i idę inną drogą. Ale ten dziennik odchudzania mi pomaga.
Dlaczego warto blogować?
CZy tam prowadzić dziennik – jak zwał, tak zwał, ale ja się blogerką nie czuję, i zapewnie nigdy się nią czuła nie będę. Ja sobie po prostu opowiadam o tym jak mi się dobrze chudnie ;) i będę mogła sobie wracać kiedyś do tych notek, ku przestrodze nawet.
Warto, bo pamiątka jest – to pierwszy punkcik na mojej liście korzyści. Ale warto też bo jest motywacja. Kurczę i to jaka. Udostępniam sobie te wpisy na prywatnej tablicy na facebooku a wiadomo jak to jest, jak jest profil otwarty, to ludzie lajkują jak lajkują to się treść po Internetach niesie i znajomi znajomych też czytają a ja obrastam w piórka bo za efekty mnie chwalą – i to ja staję się dla nich motywacją. Po radę do mnie przychodzą.
Warto prowadzić dziennik odchudzania też po to, żeby pomagać innym. Ja się naprawdę sporo nauczyłam przez ostatnie tygodnie – o zdrowym stylu życia przede wszystkim. Lubię dzielić się tą wiedzą z innymi i naprawdę chętnie rozmawiam z tymi, którzy do mnie po radę przychodzą. Czasami nawet mam wrażenie, że dzięki tej mojej diecie odnalazłam życiową misję ;) I to chyba jest największy plus tego mojego blogowania i prowadzenia dziennika odchudzania.